W niedzielę, 26 października, w ramach Zgorzeleckich Spotkań z Teatrem na scenie MDK wystąpiła Katarzyna Groniec. Artystka przyjechała nad Nysę z repertuarem piosenek Agnieszki Osieckiej. Koncert nosił tytuł „ZOO”.

Zaczęło się tak, jak można tego było oczekiwać. Ciemno, punktowe, mdławe światło, muzyczne intro zespołu… Ot, kolejny koncert piosenek z literackim zacięciem. A potem na scenę wyszła ona i ukradła nasze myśli na grubo ponad godzinę. Katarzyna Groniec. Skromna, niepozorna, w kapelusiku i bez butów. Po „Kokainie” i gdy poprosiła „Nie zabijaj mnie powoli” stało się jednak jasne, że tym razem nie usłyszymy poetyckich klimatów rodem z „Krainy łagodności”. Owszem, gdy wyśpiewała balladę „Uciekaj moje serce”, także i ten rodzaj artystycznej ekspresji otulił blisko dwustu słuchaczy niedzielnego koncertu, nie zdominował jednak wieczoru. Niesamowitego wieczoru, z niesamowitymi aranżacjami piosenek Agnieszki Osieckiej, których przecież tak wiele znamy. Katarzyna Groniec nie poszła jednak na łatwiznę – ona ich nie odśpiewała, ona je stworzyła na nowo. Dzięki niej, my także mogliśmy na nowo zastanawiać się nad przekleństwem wojny zawartym w piosence „Nim wstanie dzień”, które po latach życia w pokoju nabiera kompletnie irracjonalnego znaczenia. Na nowo zabrzmiał „Króliczek”, na nowo „Dzikuska”. Chociaż nie, „Dzikuska” nie brzmiała… Groniec przez pięć minut jej trwania była dzikuską…

To był piękny, niezapomniany wieczór. Pani Kasiu, być może Pani to czyta…
W imieniu obecnych, w imieniu Zgorzelca, dziękujemy. Prosimy do nas jeszcze wpadać.

 

 

{wmv}375{/wmv}
Exit mobile version